8fi Model Management blog

6
lis
Okiem modelki - relacja Natalii Kuternogi z Tokyo

Japonia.

Odkąd zaczęłam moją przygodę z modelingiem ciągle słyszałam, że mój typ urody jest świetny na azjatycki rynek, że powinnam koniecznie spróbować tam swoich sił.

Kiedy agencja dała mi znać, że bardzo spodobałam się scoutowi jednej z tokijskich agencji, który odwiedził Kraków w poszukiwaniu nowych twarzy, skakałam ze szczęścia. Dosłownie.

Ogromny entuzjazm na wieść o pierwszym kontrakcie został trochę stłumiony przez coś, co jest chyba największym problemem dla 16-letniej modelki – rodzice. Jednak dość uparcie postawiłam na swoim i zanim się obejrzałam już siedziałam w samolocie, czekając na najlepsze wakacje życia!

Wszystko wydawało mi się surrealistyczne. Przecież to kraj tak daleki, inny, dziwny… Kraj, w którym już w pierwszy dzień zakochałam się do szaleństwa!

Pierwszy dzień był ciężki.Miałam pół godziny na szybki prysznic i już musiałam pędzić na 6 castingów. Nie zapamiętałam imion żadnej z nowopoznanych osób, wszyscy japońscy bookerzy wyglądali dla mnie tak samo. Wszyscy byli też niewyobrażalnie mili i uśmiechali się tak, że nawet po 13-godzinnym locie miało się ochotę odwzajemniać ten uśmiech ;)

W pierwszy dzień miałam też swoją pierwszą pracę - na 33. piętrze skyscrapera. Widok był… niesamowity!

Tokyo wygląda w gruncie rzeczy trochę jak Nowy York, z tą różnicą, że wszędzie jest pełno japońskich znaczków. Jest też niesamowicie czysto, przy absolutnym braku koszy na śmieci na ulicach (co było chyba jedną z najbardziej dziwych rzeczy dla modelek :D). No i Japończycy, tłumy Japończyków wszędzieeeeeeeee. Japończyków, którzy obok Europejek nie przejdą nigdy obojętnie.

Na castingi w Japonii jest się zawożonym przez bookerów, którzy Cię reprezentują, przedstawiają. Przepis na japoński sukces? Uśmiech! Bycie ponurym na castingach to branżowe samobójstwo. Oni kochają wszystko co „kawaii” (urocze, śliczne, słodkie).

 Do jednej z moich prac musiałam lecieć na wyspę Hokkaido - niezapomniane widoki i typowo japońska kultura, która w stolicy trochę zanika.

Co do jedzenia to nie jestem fanką "japońszczyzny". Bookerzy starali się mnie przekonać do typowych japońskich posiłków, ktore sa bardzo zdrowe, jednak agencyjne kolacje kończyły się zmianą japońskich knajpek na pizzerie. Jedyne za czym tęsknię to słodycze (do mojej agencji: tylko kosztowałam, naprawdę :D ).

W te dwa i pół miesiąca zawarłam międzynarodowe przyjaźnie, które wciąż utrzymuję (ludzie byli naprawdę fantastyczni, nie wiem kto wymyśla te stereotypy o brutalnym świecie modelek), zwiedziłam miejsca, w które pewnie nigdy sama bym się nie udała, podszlifowałam język angielski.

Praca modelki jest wbrew pozorom ciężka, ale korzyści które przynosi są warte tej ceny! Moja walizka już niecierpliwie czeka na kolejną podróż!

Natalia @ 8fi Model Management

archiwum

kategorie

tagi

linki